Niespokojnie w Izraelu po decyzji premiera. Protesty przed domem Netanjahu
Minister Yoav Gallant sprzeciwił się reformie argumentując m.in., że do tysięcy protestujących dołącza coraz większa rzesza rezerwistów, deklarując, że nie wrócą w razie konieczności do służby, jeśli reforma zostanie uchwalona.
Po ogłoszeniu dymisji szefa resortu obrony, ok. 2 nad ranem w poniedziałek na ulice izraelskich miast wyszły tysiące ludzi, gromadząc się w ponad 150 demonstracjach. W wielu miejscach do protestujących dołączyła policja – relacjonuje Reuters.
Protestujący przy domu premiera
Tłumy zablokowały główną autostradę w Tel Awiwie. Na ulicach miast rozpalane są ogniska. Demonstranci blokują ruch przed wjazdem do miasta Modi'in, w pobliżu miasta Karmiel i w centrum Hajfy, a także przy wjeździe do miasta Be'er Sheva na południu Izraela.
W Jerozolimie protestujący przełamali bariery ustawione przed domem premiera Benjamina Netanjahu. Policja użyła wobec nich armatek wodnych. Do domu polityka przybył szef izraelskiej służby bezpieczeństwa Szin Bet. Media donoszą, że szef rządu został ewakuowany do "bezpiecznej lokalizacji".
Uczestnicy manifestacji mają ze sobą izraelskie flagi i skandują hasła takie jak "demokracja".
Bunt w rządzie?
W reakcji na protesty, głos zabierają kolejni ministrowie rządu Netanjahu. "Kiedy dom się pali, nie pyta się, kto ma rację, ale nalewa wodę i ratuje jego mieszkańców" – napisał na Twitterze minister kultury i sportu Miki Zohar. "Jeśli premier zdecyduje się wstrzymać legislację, aby zapobiec powstaniu rozłamu w narodzie, musimy poprzeć jego stanowisko" – dodał.
Z kolei minister gospodarki Nir Barkat, były burmistrz Jerozolimy, zasugerował Netanjahu, aby "zatrzymał się i przekalkulował" swój plan reformy, ostrzegając, że doprowadził on kraj na skraj wojny domowej. "Reforma jest konieczna i zrobimy to – ale nie kosztem wojny domowej"– podkreślił.
Kontrowersyjna reforma
Zgodnie z propozycjami, rząd miałby kontrolę nad powoływaniem sędziów, a parlament uzyskałby uprawnienia do uchylania decyzji Sądu Najwyższego.
Władze przekonują, że zmiany są niezbędne do powstrzymania Sądu Najwyższego, który – według Netanjahu – przestał był reprezentantem narodu izraelskiego. Przeciwnicy twierdzą, że plany zagrażają podstawom izraelskiej demokracji.